20 lat minęło…
Dwudzieste urodziny dziecka to przełomowy dzień, po którym mamy świadomość że nasze dzieci są dorosłe a my sami… starzy.
Dwudzieste urodziny dziecka to przełomowy dzień, po którym mamy świadomość że nasze dzieci są dorosłe a my sami… starzy.
Nigdy nie byłam miłośniczką sportu, absolutnie żadnego. Jakikolwiek wysyłek fizyczny poza sexem i turystyczną forma jazdy na rowerze i rolkach traktuję jak karę.
Każdy z nas lubi postawić na swoim, to naturalne prawo i każdy może je egzekwować. Każdy, o ile nie przekracza tym dobrego smaku i kultury, a racja jego jest przynajmniej w jakimś stopniu potwierdzalna.
Należę do pokolenia które wychowanie dzieci ma już, lub prawie już za sobą. To na co tak bardzo czekaliśmy, o co krytykowaliśmy naszych rodziców, co twierdziliśmy że zrobimy lepiej, mocniej, bardziej, jest za nami.
Latem lubię wszystko, komary i spoconą Panią Jadzię z warzywniaka, nawet jakby mniej drażni mnie szczekania psa sąsiada, ale najbardziej lubię jeździć…
Uśmiecham się do ludzi, przynajmniej do tych którzy z uporem nie wypracowali sobie miana moich wrogów. Ten uśmiech mnie nic nie kosztuje, nie boli, nie rani.
Zmiana firmy w której pracujemy to jedna z bardziej stresujących sytuacji życiowych, jednakże gdy w grę wchodzi większa pensja, nie znam nikogo kto by się nie zastanowił.
Znów będzie o wychowaniu.