Dorosłe dzieci

Znów będzie o wychowaniu.

Nie będę oryginalna jak przyznam się że weekend (jak pewnie większość społeczeństwa) zaczęłam rodzinnymi grillem. Szczegółów imprezy oszczędzę bo nie jestem miłośniczką tego typu rozrywek i nie o samą imprezę chodzi a o jednego z najmłodszych uczestników. Właściwie chodzi o rodzynka który jako jedyny z towarzystwa był bez pary i bardzo nieletni.

Syn siostry, nazwijmy go Adam od maleńkiego był pieszczochem rodziny, ot tak czasem bywa. Dziwne to o tyle że rodzeństwo ma niewiele starsze więc od urodzenia miał odpowiednie towarzystwo, jednak mimo to zawsze towarzyszył mamie, a gdy nadarzała się okazja również dziadkom. Początkowo terroryzował rodzinę płaczem, lecz z czasem samo jego pojawienie się było oczywiste że musi tu być więc do niego przywykliśmy. Adaś towarzyszył siostrze w każdym wydarzeniu, od spraw urzędowych, przez kupno samochodu, aż po kawki w gronie rodzinnym. Bez względu jak duża była impreza i ilu było maluchów, siostrzeniec zawsze był z nami dorosłymi. Nie ukrywałam że nie jestem entuzjastką gdy pięciolatek wcinał się w rozmowę, co było przez resztę traktowane jako „czepiasz się, to tylko dziecko”. Cóż, wychodzę z założenia że nie jestem od wychowywania innych dzieci, dlatego też nie zwracałam ogólnej uwagi na zachowanie Adasia. Po pewnym czasie doszłam z nim do takiego porozumienia że mi przestał przeszkadzać w rozmowach i przerywać gdy mówiłam. Dla mnie sprawa była prosta i wydawało się że wszyscy są zadowoleni, ja się nie czepiałam a dziecko na stałe wpisało się we wszystkie imprezy, nawet te na których praktycznie nie było żadnego dziecka poza nim.

Tak samo było i tym razem. Jak jest na grillu tłumaczyć nie trzeba, jedzenie, picie, rozmowa. W pewnym momencie zapadła cisza którą oczywiście siostrzeniec wykorzystał aby coś powiedzieć, a rozpoczął słowami:
– Gdy byłem mały… –
i w tym momencie jeden z wujków wypalił
– A ile Ty masz lat? –
– 12 – pośpiesznie odparł Adaś, aby jak najprędzej kontynuować swoją historię.

Część imprezowiczów uznała że to śmieszne, część że smutne gdy dwunastolatek mówi „gdy byłem mały”, tak jakby teraz był dorosły.