Droga przez piekło

Latem lubię wszystko, komary i spoconą Panią Jadzię z warzywniaka, nawet jakby mniej drażni mnie szczekania psa sąsiada, ale najbardziej lubię jeździć…

a jednak jest coś czego nie lubię, wiekuiste remonty polskich dróg. Jestem tolerancyjna, rozumiem że to co się niszczy, trzeba naprawiać, że czasem naprawa musi trwać, ale do cholery jasnej ile??
To właśnie te remonty zmusiły mnie do zmiany wielu moich stałych tras. Często moje okrężne drogi prowadzą przez wioski czy mniejsze miasteczka i tak faktycznie niewiele czasu oszczędzam, ale z pewnością nie stoję w kilometrowych korkach, i nie muszę oglądać drogowców z bożej łaski ruszających się jak muchy w smole. Zapewne gdybym ja w ich tempie pracowała to ani bym nic nie zarobiła, ani tym bardziej nie zarobiła.
Ostatnio trafił mi się kurs niemal na drugi koniec polski. Jak zwykle przed nową drogą sprawdziłam wszystkie opcje i wybrałam tą trasę gdzie najmniej było remontów. Parę kilometrów tej wycieczki przebiegało przez puszcze i bagna znane mi z dzieciństwa. Ucieszyłam się nawet że zobaczę stare kąty, gdzie pamiętałam kocie łby wiecznie tonąc w błocie.
Chociaż nie bardzo dowierzałam że może tam być droga asfaltowa, kierowana GPSem dotarłam do znanej mi wioski. Faktycznie asfalt był, dziurawy, wąski, ale był. Zmęczyłam się tą jazdą na tyle że zatrzymałam się przy najbliższym sklepiku.
Bardzo uprzejma Pani sprzedawczyni chętnie wdała się ze mną w dyskusję o stanie polskich dróg, w tym i tej którą właśnie przemierzyłam. Dowiedziałam się od niej, że już na etapie budowy, specjaliści mieli wątpliwości czy faktycznie jest sens robienia zwykłej ulicy na takim terenie. Jednak koniec końców, zabrakło funduszy na porządną inwestycję drogową więc powstała ulica która rok w rok przegrywa z przyrodą.
Naszą rozmowę przerwało wejście staruszki. Kobieta głęboko westchnęła i niemal jednym tchem wyjaśniła po swojemu dlaczego droga przez las tak niemiłosiernie okraszona jest dziurami:
– Bo wie Pani, tą drogę to zrobili na diablich bagnach i teraz co noc diabeł ze złości ulicę pazurami orze…