Gdy historia tworzy człowieka… a przynajmniej mema

W kraju, w którym nawet burza w szklance wody potrafi zamienić się w narodowy dramat, nie dziwi mnie, że orzeł z banknotu staje się bohaterem narodowej alegorii.

Oto opowieść o tym, jak grafika zabezpieczająca przeistoczyła się w mem, a potem – w proroctwo upadku państwa… A wszystko zaczyna się całkiem niewinnie — od grafiki zabezpieczającej, której nikt nie zauważa, dopóki ktoś nie dorobi do niej historii.
Ale zanim wskoczymy na pokład tego memowego ekspresu do absurdu, zatrzymajmy się na chwilę i… przeczytajmy drobnym drukiem. Bo orzeł na polskim banknocie nie pochodzi z mrocznej wizji ilustratora Apokalipsy, tylko z historii sztuki, heraldyki i monet. Serio.

Zanim orzeł umarł, był dziełem sztuki

Każdy polski banknot to nie tylko środek płatniczy, ale i miniaturowe muzeum narodowe. Orzeł, który pojawia się na ich awersach lub w znakach wodnych, nie został narysowany przez znudzonego grafika w Paintcie. To wyraźnie przemyślana kompozycja nawiązująca do symboliki z epoki danego władcy. W skrócie:

  • 10 zł – Orzeł z pieczęci Władysława II Jagiełły. Oficjalny, majestatyczny, w służbie Korony.
  • 20 zł – Symbol z pieczęci Bolesława Chrobrego – surowy, archaiczny, ale pełen dumy z pierwszego króla.
  • 50 zł – Berło i jabłko w szponach Kazimierzowskiego orła. Symbole władzy, której nie wypuszcza się z łap.
  • 100 zł – Stylizowany orzeł z monet koronacyjnych Zygmunta I Starego. Piękny, renesansowy, już bez insygniów, ale nadal dumny.
  • 200 zł – Fragment sarkofagu z Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu. Tak, wygląda jak trumna. Ale to sztuka funerarna – pomnik królewskiej potęgi, nie epitafium narodowe.
  • 500 zł – Orzeł z Orderu Virtuti Militari. Nieco pomnikowy, bo to hołd dla chwały, nie zwiastun końca.

Czasami człowiek tworzy historię, czasami historia tworzy człowieka

W dziejach ludzkości zdarzają się jednostki, które tworzą historię – zmieniają bieg epok, wywracają paradygmaty i zostają patronami szkół, rond oraz osiedli deweloperskich. Taki na przykład Mikołaj Kopernik. Człowiek, który ruszył Ziemię (co prawda tylko metaforycznie, ale dla ówczesnego Kościoła to i tak był kosmos). Genialnym astronom, który zrewolucjonizował postrzeganie świata, udowadniając, że to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie. Jego dzieło „O obrotach sfer niebieskich” zapoczątkowało przełom naukowy, znany dziś jako rewolucja kopernikańska. Dzięki jego odkryciom zmieniło się nie tylko rozumienie kosmosu, ale i fundamenty nowoczesnej nauki.

A potem mamy też tych drugich. Przypadkowe jednostki – bez nazwiska, tytułu, sensu lub spadku po dziadku – które historia tworzy z przypadku. A potem przypadkowo też o nich zapomina. Ale zanim zapomni, pozwala im wrzucić do sieci jedną dobrą teorię spiskową.
Nie miał nazwiska. Nie miał tytułu. Ale miał wzrok przenikliwy jak radar na folię aluminiową. Anonimowy komentator internetu, który pewnego wieczoru po zbyt długiej sesji scrollowania zauważył coś, czego nie widzieli graficy NBP, heraldycy i profesorowie:

  • 20 zł – Mały Orzeł: jajko, pisklak, nadzieja.
  • 50 zł – Orzeł z berłem: elegancki, dumny, suwerenny.
  • 100 zł – Orzeł bez berła: symboliczna kastracja? Kto wie.
  • 200 zł – Orzeł w trumnie [*]: jak z klepsydry – tylko bez daty.
  • 500 zł – Pomnik po Orle: a raczej po państwowości, dumie i sile nabywczej.

I wtedy stało się. Narodziła się teoria:
Orzeł Biały na banknotach pokazuje etapy śmierci państwa. Niektórzy mówią, że to żart. Inni – że ostrzeżenie. A jeszcze inni – że „przypadek? nie sądzę”.

Niesamowite jak ktoś kto nie zmienia świata, nie pisze manifestów, nie rusza ziemi jak Kopernik, i chyba nie do końca zna historię, potrafi połączyć sześć grafik z banknotów i dorobić do nich rozpaczliwą teorię, którą potem powielają tysiące ludzi**. Najgorsze, że ta teoria ma już kilka lat a wciąż jest powtarzana i nic nie zapowiada jej końca. Zapewne to wina naszej epoki, bo żyjemy w czasach, gdy *viral ma dłuższy zasięg niż artykuł w encyklopedii*.

Śmierć orła czy narodziny absurdu?

Prawda jest taka: orzeł z banknotu nie umiera. On po prostu zmienia styl, epokę i funkcję, jak każdy porządny symbol w rękach projektantów. Ale jeśli ktoś chce zobaczyć w nim trumnę narodową, to cóż… nie będziemy mu przeszkadzać. Zanim jednak wymienimy wszystkie złotówki na bardziej opłacalne waluty (bitcoiny) i wyemigrujemy do lepszego kraju, pamiętajmy że nie wszystko, co wygląda jak dramat, musi być końcem świata.