Korono-pierdolamento

Rzygam tematem koronawirusa i w końcu muszę to „głośno” napisać bo się w ch… uduszę.

Radio, tv, internet, ludzie na ulicy, w pracy, w rozmowie telefonicznej. O cokolwiek się spytać, co powiedzieć i co by nie zrobić to i tak musi paść kilka słów o koronawirusie. Zastanawiam się czy to diabelstwo nie jest większym zagrożeniem dla zdrowia psychicznego niż dla nas fizycznie. Boję się jak pewnie większość, o moich bliskich. Nie ufam ślepo w szczepionki, a nawet jestem świadoma że one nic nie dadzą bo cała pandemia nie jest przypadkowa. Kto wie, może i nawet bardziej zaszkodzą albo będą kolejnym placebo przygotowanym tylko po to żeby koncerny farmaceutyczne mogły zarobić.

Dramatyzowanie na wyrost

Pierwszy raz o COVID-19 usłyszałam w pracy, jeszcze w grudniu gdy praktycznie większość ludzi szykowała się do świąt. Właściwie to co wtedy się dowiedziałam, wydawało mi się irracjonalne i bardziej wyglądało jak szukanie dziury w całym niż na zapowiedź globalnej epidemii. Jakby nie patrzeć, Chiny to odległy kraj. Barier czasowych pokonać się nie da, a i świadomość medyczna jest tam o wiele większa. W grudniu temat olałam… powrócił w styczniu. Dla zaspokojenia ciekawości trochę poczytałam, a że jednak kilka lat żyłam na granicy cyberświadomości, potrafiłam sporo informacji wygrzebać. Uspokoiłam się, zwłaszcza że w Chinach liczba zarażonych spadała i coraz więcej osób było wyleczonych. Teraz pewnie ktoś powie że statystyki zgonów były przerażające… tak były, ale nie dziwiły bo wirus jest wyjątkowo wredny i zanim zaczęto z nim walczyć, zdążył zrobić swoje.

Włoska przynęta

Wracając do stycznia, wszystko wskazywało na uspokojenie, pierwszy miesiąc 2020 dobiegł końca i nagle bum! Korona cholerstwo pojawiło się we Włoszech i zaczęło dziesiątkować kraj. Według jednej z wielu teorii przyczynił się do tego Mecz Ligi Mistrzów. Teoretycznie może być to prawdą, ale… pytam się jakim cudem wirus szybciej rozprzestrzenił się we Włoszech niż w Mongolii czy Korei które są o wiele bliżej Wuhan? Zaczęłam śledzić informacje i mapy z koronawirusem. Brak sensu w tym co się dzieje można wytłumaczyć tylko artykułami o celowym zarażeniu europy, a wydarzenie sportowe było „narzędziem” do szybszego zarażenia naszego kontynentu.

Durnowata teoria spisku

Sama zawsze daleka byłam od wszelakich teorii spiskowych, życie w dużej mierze opiera się na przypadku ale przypuszczenia o celowym rozprowadzaniu pandemii potwierdza zachowanie Anglii i sytuacja jaka dzieje się w Stanach. Wnikliwi obserwatorzy map z pewnością zauważyli że świństwo pojawiło się w USA stosunkowo późno (nieproporcjonalnie późno do czasu w jakim pojawiło się we Włoszech) i jego rozwój jest zupełnie inny w Ameryce niż w sąsiedzkiej Kanadzie.

Co jest właściwie zagrożeniem?

Doczekaliśmy czasów gdy informacja potrafi obiegnąć cały świat w zaledwie chwilę. Zawdzięczamy to internetowi który stał się bardziej powszechny niż wc i bieżąca woda w mieszkaniu. Z jednej strony fajnie, wiemy co u bliskich na drugim końcu świata. Z drugiej strony to tragedia że każdy może napisać niemal wszystko, że nawet najgłupsza wiadomość może być powielona a w przypadku złych informacji może zrujnować psychikę i życie. Ktoś powie „dzięki informacji mamy możliwość szybszej reakcji” a ja pytam „skąd macie pewność że ta reakcja jest właściwa?”.
Jest jeszcze jedna strona „tego medalu”. Nikt nie ma pewności że to co do nas dociera jest prawdą.
W przypadku koronawirusa niemal w każdym kraju zarzuca się władzom że zatajały i deformowały prawdziwe informacje. Jedni twierdzą że nieustannie są zaniżane statystyki zachorowań i zgonów, drudzy (w tym i ja) że są zawyżane i sztucznie podkręcane w celu wywołania większego strachu. Tak, zawyżanie statystyk ma sens, wszak martwy naród nie przyniesie pożytku, ale zastraszony owszem. Już ustawiają się kolejki chętnych do szczepień które w gruncie rzeczy będą nie do końca przebadane, a jeśli wierzyć teorii spiskowej, szczepionki będą bardziej szkodliwe niż wszystkie dotychczas choroby dziesiątkujące glob. Dodatkowo udało się większości krajów zamknąć obywateli w ich domach, a atakowanie negatywnymi informacjami odbiera chęć działania i walki. Kolejnym plusem dla władz, jaki daje pandemia jest odwrócenie uwagi od faktycznych problemów.

Jestem anty polityczna ale…

Jak już jestem przy temacie władz to nie sposób skomentować zachowania naszego rządu. W zasadzie nawet wyjątkowo chciałabym pochwalić. Tak, wiem, mamy ch… służbę zdrowia, niedoposażone szpitale, niskie zarobki, brak ochrony dla małych firm, pobłaża się przestępcom, korupcja rośnie a przepychanki partyjne są na poziomie przedszkolnym. Narzekamy że nasze władze nie dbają o nas – wyborców (spokojnie, o niewyborców też nie dbają 😛 ) a jednak decyzje o zamknięciu szkół, lotnisk, ograniczenia w ruchu i inne podejmowane profilaktyczne działania były dobre. Fakt że wyglądały na przedwczesne, sama podświadomie miałam ochotę się buntować i zapewne gdyby nie troska o najbliższych to olała bym pierwsze obostrzenia. Dziś, czytając portale i blogi z Włoch, Francji czy Anglii jestem dumna. Ludzie z krajów w których wirus rozwija się w porażającym tempie zazdroszczą nam.

Zatem koronawirus to bzdura

Nie! W żadnym wypadku tak nie twierdzę, a nawet jestem przekonana że to ścierstwo istnieje i zostało tak „zaprogramowane” aby osiągnąć cel uśmiercenia 30 milionów ludzi. Być może jego działanie wymknie się spod kontroli i pogłębi prognozy, a może to co już się stało zaczyna satysfakcjonować jego twórców i wkrótce ten koszmar się skończy. Jedno pewne, część ofiar koronawirusa to ludzie którzy nigdy na niego nie zachorowali, ale wykończył ich strach i ludzkie zdanie. Wszak nikt nie podaje statystyk samobójstw a na przykładzie wybitnego lekarza Wojciecha Rokita, wiemy że są popełniane. I cokolwiek dalej będzie się działo, w rękach oligarchii pozostanie najsilniejsza broń, strach który mogą wywołać nawet nie robiąc już nic poza przekazem informacji…