Nie opowiem Wam o moich lękach

„Największy strach to ten, o którym nikt nie mówi”

Nie dziś.
Nie jutro.
Być może – nigdy.

Każdy z nas niesie coś w sobie. Ukryte, niewypowiedziane. Czasem nawet przed samym sobą udajemy, że tego nie widzimy. Że nie czujemy, jak cienką warstwą ciała przebiega zimne ostrze niepokoju.

Ale nie opowiem Wam o tym.

Nie opowiem, bo wiem, jak działa świat.
Wiem, że tam, gdzie pokazujesz ranę, tam wkrótce znajdzie się ktoś, kto uzna to za okazję. W codziennym życiu – w pracy, w rodzinie, wśród znajomych – informacje o naszych słabościach mogą stać się bronią w cudzych rękach. Wystarczy jedno słowo w nieodpowiednim momencie, jedno delikatne pchnięcie w stronę naszych obaw – i nawet silni ludzie zaczynają się chwiać.

W świecie, który głosi „mów o sobie wszystko, a będziesz wolny” – ja wiem, że prawdziwa wolność tkwi w tym, co zatrzymujesz dla siebie. Nie dlatego, że masz coś do ukrycia. Dlatego, że masz coś, co jest tylko twoje – i nikt nie ma prawa ci tego odebrać. Czy to tchórzostwo? A może odwaga najwyższego rzędu? Nie wiem. I szczerze mówiąc – nie interesuje mnie to.

Nie podaję innym gotowej mapy do moich wrażliwych miejsc.

Prawdziwa siła nie polega na tym, że nie czujesz strachu.
Prawdziwa siła polega na tym, że umiesz go opanować. Działasz dalej – nawet wtedy, gdy wszystko w tobie woła o ucieczkę.

Wytrwałość to cicha, codzienna praca nad sobą. Nie robisz wielkich gestów, nie musisz nikomu niczego udowadniać. To decyzja: „Tak, boję się. I tak, zrobię to.” To umiejętność funkcjonowania w sytuacjach niekomfortowych, kiedy inni już się poddali.

Nie walczę ze swoimi lękami na pokaz. Nie publikuję ich. Nie traktuję ich jak rozdziału, który każdy ma prawo przeczytać. Świadomość własnych słabości to cenna wiedza. Ale wiedza ta jest dla mnie, nie dla innych.
Gdybym ujawniała każdy strach, oddawałabym kontrolę – nad sobą, nad swoimi decyzjami, nad swoim spokojem.

Nie opowiem Wam o moich lękach, bo one nie zasługują na miejsce przy stole. Nie zasługują na to, by tematem rozmów. Nie zasługują, by stać się mapą, którą ktoś inny będzie mnie prowadził. Jeśli nie wiesz, czego się boję — nie wiesz też, jak mnie zatrzymać.

A ludzie, nawet nieświadomie, wykorzystują to, co wiedzą. Nie zawsze w złej wierze, ale efekt jest ten sam. Twoje lęki zaczynają cię definiować w oczach innych. W czasach, kiedy większość ludzi obnaża się publicznie w mediach społecznościowych, łatwo zapomnieć o jednej rzeczy:. To, co raz ujawnisz, może zostać użyte przeciwko tobie.

Nie zawsze od razu. Czasami dopiero za miesiące lub lata – przez kogoś, kto dziś wydaje się przyjazny, a jutro stanie się twoim przeciwnikiem. Media społecznościowe nauczyły nas dzielić się wszystkim. Niestety, nie nauczyły nas rozróżniać, czym warto się dzielić, a co powinno pozostać w cieniu.

Co wybierasz w świecie, który żąda wszystkiego?

Dziś zbyt wiele mówi się o odwadze mówienia wszystkiego. Zbyt mało – o odwadze milczenia. Nie każda opowieść musi zostać opowiedziana. Nie każda rana powinna być pokazana światu. W czasach, gdy ludzie publikują swoje najintymniejsze emocje szybciej, niż zdążą je naprawdę poczuć, zachowanie ciszy staje się aktem świadomego oporu.

Nie chodzi o ukrywanie się przed światem. Chodzi o wybór, co ze świata ma prawo dotknąć twojej najgłębszej części. Twoje lęki, twoje słabości, twoje porażki – nie są towarem. Nie są treścią do kliknięć, ani walutą wymienną na współczucie. Są częścią twojej tożsamości. A tożsamość, której nie oddajesz każdemu napotkanemu, jest najczystszą formą siły. Tajemnica daje wolność. Nie tą iluzoryczną, która wymaga akceptacji innych, ale prawdziwą: taką, która jest niezależna od cudzych spojrzeń, cudzych opinii i cudzych interesów.

Jeśli masz coś, co wiesz tylko ty – nikt nie może ci tego odebrać. Jeśli masz przestrzeń w sobie, do której nikt nie ma dostępu – nikt nie może cię tam zranić. W świecie, który bezustannie pyta: „Powiedz, czego się boisz?”, umiejętność odpowiedzenia „Nie muszę” jest sztuką, którą warto pielęgnować. Ty decydujesz kto Cię prowadzi… Ty sam… czy inni?