Nowy pokój w starym życiu

Ania mieszka trzy kroki ode mnie.

Nie „mieszkała” – mieszka. To nie historia z przeszłości, nie wspomnienie o kimś, kto wyjechał do Tajlandii, zostawił po sobie klucz w skrzynce i zniknął w dżungli życia. Cicha, starsza pani nadal co jakiś czas podlewa swoje rośliny, wystawia pranie na sznurze, i czasem kiwa mi głową, kiedy się mijamy. Ale coś się w niej przesunęło. I tego już nie da się nie zauważyć.

Kobieta ciszy

Nie rozmawiałyśmy nigdy głęboko, raczej przy okazji. O pogodzie, o zardzewiałym zawiasie w furtce, o tym, że znowu ktoś zostawił paczkę pod złym adresem. Wiedziałam tylko tyle, ile wiedzieli wszyscy w domu – że jest sama. Zawsze była sama.

Ma ponad sześćdziesiąt lat i z tego, co opowiadała – i z tego, co nie mówiła – wynikało, że przez była sama z wyboru. Nigdy nie afiszowała się z żadnym związkiem. Nie miała nikogo, o kim mówiłaby ciepło albo z goryczą. Były przyjaźnie, krótkie epizody, wspomnienia pracy w bibliotece, miłość do niebieskich filiżanek. I spokój. Taki niemal bezdźwięczny spokój. Normalna sąsiadka zza płotu. Gdy wyjeżdżała, dokarmialiśmy jej koty, ona dla nas robiła to samo chociaż prawdę mówiąc te koty nasz wspólne. Zawsze uśmiechnięta, miała czas by ugościć każdego herbatą, wysłuchać, porozmawiać. Myślę że trochę wynikało to z jej samotności, bo przecież ile można czytać książek i pracować w ogrodzie.

Coś się przesunęło

Nie zauważyłam tego od razu. Może dlatego że wszystko działo się subtelnie… Obcy samochód obok jej bramy, częściej przywiędnięte hortensje w donicy przy schodach, inna muzyka z jej domu, buty – większe, męskie – ustawione równo przy wejściu. Gdy zobaczyłam zdjęte firanki w pokoju gościnnym, zmartwiłam się, ale eM powiedział że widział Anię rano, miała się świetnie. Przenosiła jakieś pudła do garażu.

Pomyślałam, że planuje sprzedaż domu. Mówiła o tym coraz częściej ale jednocześnie nie wyobrażała sobie życia w maleńkim domu u siostrzenicy. Nie chciałam się wtrącać, skoro ma się dobrze i nie dała znać że potrzebuje pomocy to widocznie wszystko ok. Może to tylko drobny remont i za kilka, kilkanaście dni wszystko wróci do normy.

Pokój dla kogoś obcego

Jeszcze tego popołudnia spotkałyśmy się przy bramie. Uśmiechnęła się jak zwykle, rzuciła mimochodem, że „wynajęła pokój”. Również z uśmiechem kiwnęłam głową. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co tak naprawdę powiedziała.

Wynajęła pokój. W swoim domu komuś obcemu. Dobrowolnie. Wydawało się wręcz abstrakcyjne. Owszem, lubi ludzi ale na krótką chwilę. Ani ona u kogoś, ani nikt z rodziny nie był u niej na dłużej niż kilka dni. Nawet w czasie choroby wolała żeby sąsiedzi zaglądali z zakupami niż sprowadzać siostrę lub jej dzieci. Bo po co, bo za długo, bo kłopot.

Ktoś jeszcze w kuchni

W końcu obcy samochód na stałe zagościł na podwórku Ani. Jego właściciel, cichy, uprzejmy, nie rzucający się w oczy. Po dziś nie wiem kim jest ten młody mężczyzna. Widziałam go raptem kilka razy. Raczej nie są spokrewnieni bo chyba by powiedziała o przyjeździe kogoś bliskiego. Razem też ich nie widuję. Owszem, ona dalej dba o ogród, przesiaduje z książką na tarasie, trochę za głośno słucha muzykę. Ale teraz trochę mniej, tylko jakby była bardziej radosna.

Czasem przez okno widzę dwie sylwetki w jej kuchni. Siedzą przy stole, widocznie rozmawiają, może piją herbatę albo wspólnie jedzą. Często wieczorami pali się światło też tylko w kuchni. Długo, czasami dłużej niż ja chodzę spać. Po kilku dniach obserwacji nawet przestałam na to zwracać uwagę. Nie dzieje się nic złego, nie słychać podejrzanych odgłosów, nawet koty zachowują się normalnie.

Życie nie jest czarno-białe

Czasami gdy mamy wrażenie że trzymamy w rękach klucz do rozwiązania zagadki, okazuje się że otwiera on kolejne drzwi z labiryntem.

Zapytałam ją kiedyś, trochę mimochodem, czy wszystko u niej ok. Spojrzała na mnie z błyskiem w oczach, długo milczała, dłużej niż zwykle. Ale stanowczo powiedziała że tak i że gdyby było inaczej to przecież nam, lub innym sąsiadom by powiedziała. Ciekawe że nawet nie zdziwiła się czemu o to pytam. Jakby nic w jej życiu się nie zmieniło a przecież już od ponad dwóch miesięcy nie mieszka sama.