Wiem, ale się nie wypowiem

Mawiają że ma mowa jest srebrem a milczenie złotem. Niestety współczesny człowiek o tym zapomina…

… a prawdę mówiąc mam wrażenie że nie tyle zapomina co ma to głęboko w dupie. Często miejsce mają dyskusje w których kilka osób mówi jednocześnie. Czy oni siebie słyszą? Wątpię. Najwidoczniej dla nas ważniejsze jest wyrażenie własnej opinii niż wysłuchanie czyjejś, co jest brakiem podstaw do komunikacji i porozumienia. Owszem, nie ma nic złego w swoim zdaniu, jednak nie słuchając drugiego człowieka ograniczamy naszą wiedzę. Nie otwieramy się na inne opcje i rozwiązania. Równie dobrze moglibyśmy być na świecie sami, a raczej tego nie chcemy.

Osobiście już kilka ładnych lat temu doszłam do wniosku że lepiej coś przemilczeć niż powiedzieć za dużo lub za mało. Tak, uważam że w obu przypadkach łatwo o tragedię. Rzeczy niedopowiedziane są świetną bazą do domysłów i plotek. Wirtuozi wpieprzania się w cudze sprawy potrafią z jednego niewinnego zdania utworzyć pikantną historię. A nie oszukujmy się, więcej wokół takich artystów niż sobie wyobrażamy. No dobrze, powiedzmy że wyłapaliśmy plotkę zbudowaną na naszych słowach. Co z tym zrobimy to już inna sprawa, ale strach pomyśleć co może się zdarzyć gdy o niej nie dowiemy się my, a ktoś z bliskich.

O szkodliwości chlapania jęzorem na lewo i prawo pisać raczej nie muszę, chyba że ów tekst miałby szansę trafić do polityków i większości celebrytów. Dlaczego? Sądzę że gadulstwo przeciętnego „Kowalskiego” zaszkodzi jemu i co najwyżej jego otoczeniu. Inaczej rzecz się ma w przypadku osób które są autorytetem albo co gorsze, decydują o naszym życiu. A prawda taka że nawet jeśli głupota polityków bezpośrednio nas nie dotyczy to konsekwencje również ponosimy. Wystarczy spojrzeć na „nowy (nie) ład”. Odnośnie samych wypowiedzi to w historii naszego kraju chyba każdy prezydent ma na koncie słowne perełki. Co prawda niektóre zostały przekute w powiedzenia wszechczasów ale jednak wstyd za głowę państwa pozostaje.

Nie interesuje ciebie co się dzieje?

Są na świecie i w naszych umysłach rzeczy niepojęte, straszne, delikatne… Takie, na które nie ma dobrej rady a czyjeś słowo bardziej może zaszkodzić niż pomóc. Wszak nie ma nic gorszego niż mierzenie wszystkich jedną miarą i rozwiązywanie różnych problemów w ten sam sposób. Jesteśmy różni i o tym trzeba przede wszystkim pamiętać. W dodatku nie uważam że moje opinie mogą coś zmienić lub są w jakimś stopniu ważne. W życiu realnym staram się ważyć słowa bo niestety, człowiek to emocje. Gdy na świecie dzieje się to co teraz trudno powstrzymać się chociażby od komentarza. Jednak przeważnie na jednym zdaniu się nie kończy. Każdy ma coś do powiedzenia, niekoniecznie mądrego. Jedynym sposobem jest odciąć się od miliona informacji na które wpływu nie mamy. Tak, ja maksymalnie ograniczam wiadomości i informacje o piekle jakie się dzieje, ale to że ograniczam nie oznacza że mam to w nosie. Wręcz przeciwnie, bardzo cenię sobie rzetelne wiadomości a tych próżno szukać w mediach. Każdy kto mnie zna, wie że tak samo jak dostaję furii gdy plotkuje się za moimi plecami tak samo ja lubię pytać u źródeł. Co więcej, informacje zachowuję dla siebie żeby w razie „w” nie było że coś pomieszałam.

Nie wróżka, nie jasnowidz

Zapewne teraz wiele osób myśli że jestem cicha a może i nawet gburowata. Nic bardziej mylnego, ani jedno, ani drugie. Uchodzę za osobę towarzyską i rozgadaną bo faktycznie tematów które nie poruszają prywatnych spraw jest mnóstwo. Chociażby wszystko co związane z ekologią, roślinami, wnętrzarstwem, modą, techniką etc. I to nic, że w niektórych dziedzinach mogę być bardziej słuchaczem niż rozmówcą. Lepsze to niż „obrabianie komuś dupy” lub powtarzanie medialnych bzdur. Na trudne pytania odpowiadam że ani ze mnie wróżka ani jasnowidz więc mam prawo nie wiedzieć.

A co z informacjami które znam a nie powtarzam i na co mi one? Na to żeby być świadomym co się dzieje, myśleć i działać a jak będzie trzeba to i pomóc.