Żyć można na dwa sposoby, podejmując szalone decyzje lub ryzykując że oszaleje się z nudów

Jestem miłośniczką wszystkich stworzeń, jednak wszystkich w domu mieć nie mogę.

Za to mogę mieć koty, i mam… trzy (nie wliczając tego w głowie 😀 ) Koty jak to koty, niby mądre, wyszkolone, w miarę jak na koty się słuchają. Zwłaszcza gdy domownicy mają je na oku, inaczej sprawa stoi gdy nikogo w mieszkaniu nie ma. Wówczas jedynie po śladach łapek można dociec gdzie buszowały. Cwaniaki na tyle zrobiły się sprytne że nawet za bardzo nie broją, nie zwalają szklanek i miseczek ze stołu. Nie bawią się przyciskami od kuchenki, nawet nie wyciągają śmieci, chociaż znalazły sposób jak do nich się dostać.

Koty i kwarantanna

Przez większość roku niemal codziennie dom stoi pusty po kilka godzin, nawet jak przyszło pracować na zmiany to zawsze był czas w którym zwierzydła zostawały same. Fajnie miały, co było widać właśnie po śladach łapek. Niestety ich sielanka skończyła się wraz z przestojem w zakładach pracy. Jak dla nas super, gorzej dla kotów, które wyraźnie miały dość domowników. Rozpuszczone do tego stopnia że na zimnym ogrodzie nie chciały siedzieć, chowały się w zakamarkach domu. Standardem stało się ich spanie w dzień za wszelakimi meblami gdzie dało się schować, i urządzanie nocnych harców. W zasadzie nie było by w tym nic złego gdyby nie fakt że hałasowały przy tym niemiłosiernie. O ile jeden kotek miauczący jest do zniesienia za zamkniętymi drzwiami, o tyle trzy stanowczo przesadzają. W końcu za radą kociarzy z internetu postanowiliśmy dać futrzakom wycisk w dzień… jakby to było takie łatwe. Zabawy z nimi tradycyjnie kończyły się kiedy to kociskom się znudziło i żadne sposoby nie działały żeby ich bardziej zająć, ewentualne próby przeszkadzania w spaniu kończyły się drapaniem i zmykaniem w jeszcze ciaśniejszy kąt, lub wskakiwaniem na najwyższe meble.

Fajny brelok…

Na jakimś zoo portalu przeczytałam że zabawa kotów z czerwoną kropką to dla nich męczarnie. Bieganie za czerwonym punktem je ogłupia bo nie po to są stworzone, a kropka ich nie bawi lecz irytuje. Podobno kociska jako istoty łowne tracą instynkt łowczy gdy na koniec zabawy nie otrzymują smakołyka, a ponieważ moje smakołyków nie jadły, brelok do zabawy dawno schowałam. Po którejś nocy nie wytrzymałam, wyciągnęłam lampkę i na wieczór zaczęłam zaczepiać koty. Oczywiście pierwsza zareagowała najmłodsza – Czarna, a ślad za nią podążył najstarszy z ferajny kocur, natomiast średni kot wyglądał na niewzruszonego. Siedział na komodzie i leniwie zerkał co reszta wyrabia lecz nie dał się wciągnąć do zabawy. Zupełnie nie reagował na zaczepki, a gdy kropka była w zasięgu jego łap niechętnie sprawdzał czy ta się z tym coś zrobić. Właściwie gdyby nie fakt że zawsze zachowuje się normalnie, pomyślała bym że jest ślepy, ale patrząc na to z perspektywy czasu, myślę że jest mądrzejszy od większości „miłośników czerwonej kropki”.