Żyję
I skoro piszę że żyję to znaczy że jeszcze trochę żyć będę.
W żadnym wypadku nie pojawi się tutaj wzruszająca historia o tragicznym wypadku, śmiertelnej chorobie czy zawale.
Na szczęście tego mi los oszczędził, w zamian za to, co pewien czas cierpię na to samo co większość ludzi, z tą różnicą że ja zdaję sobie z tego sprawę i walczę z własną psychiką ze wszystkich sił. Stany depresyjne, bo o nich mowa potrafią niszczyć życie prawie tak skutecznie jak rak. Dziwne, nieuzasadnione lęki, poczucie beznadziejności i absurdu życia podsycone kilkoma gorzkimi słowami doprowadzają mnie do łez. Teoretycznie nie dzieje się nic nadzwyczajnego, nic gorszego niż zwykle, a jednak w mojej głowie drobny problem potrafi urosnąć do rangi dramatu.
Nie płaczę publicznie, w kilku przypadkach gdy emocje brały górę nad rozsądkiem i silną wolą, chowałam twarz w dłonie, wolałam odwrócić głowę, a gdy była ku temu możliwość nawet schować się w aucie żeby spokojnie dać upust łzom. Tak samo jest gdy dopadają mnie czarne myśli, nie daję po sobie poznać, co chwilę wmawiam sobie że nic złego się nie dzieje. W głowie wyliczam wszystko co dobrego mnie w życiu spotkało, wszystkich ludzi którzy na mnie liczą, potrzebują i na których ja mogę liczyć. Myślę o rodzinie, domu, sukcesach, o zazdrości tych którzy we mnie nie wierzyli, i o tych dla których jestem żywym przykładem że upór i kilka dobrych planów na życie pomagają osiągnąć sukces. To wspaniałe uczucie mieć dla kogo i po co żyć, ale gdy dopada depresja wszystko przyćmiewa świadomość że i tak to kiedyś się skończy, a gdyby wykluczyć wiarę w jakąkolwiek siłę nadprzyrodzoną, nic nie ma sensu. Wypłakuję się nocami, zasypiam nimi zmęczona aby rano wstawać z nadzieją że jest lepiej.
Podobno współczesna medycyna potrafi ból duszy łagodzić lekami… podobno, bo mi one nie pomagały. Może byłam bardziej spokojna i nic mnie nie denerwowało, ale jednocześnie czułam się bliższa śmierci, a myśl o niej stawała się rozwiązaniem wszystkich problemów. Wątpię aby to można było nazwać pomocą, dlatego zrezygnowałam z leków na rzecz wiary w siebie i w „kogoś mądrzejszego, kto kręci tym całym światem”.
a!