Dlaczego unikam zakupów ubrań – rozczarowanie w poszukiwaniu oryginalności

Dzisiaj chciałabym poruszyć temat, który jest mi bliski i pewnie wielu z was również go zna – zakupy ubrań.

Niektóre z nas uwielbiają je, inne mają do nich pewne zastrzeżenia. Ja należę do tej drugiej grupy. Dlaczego? Otóż mam coraz większe trudności z odnalezieniem czegoś ładnego, oryginalnego i dobrej jakości. Z tego powodu często kupuję odzież przez internet a jeszcze chętniej z second handów.

Ciuchowe dylematy

Jakiś czas temu, za namową przyjaciółki, dałam się wyciągnąć na całodzienne zakupy. Plan był prosty. Kupić fajne buty, ciuszki i świetnie się bawić. Naszym celem stało się jedno z większych miast więc nie obawiałyśmy się braku sklepów do odwiedzenia. Zaopatrzone w karty płatnicze i wszelakie możliwe aplikacje rabatowe zaczęłyśmy wycieczkę od sporej galerii w której było kilka znanych sklepów odzieżowych. Jolka to prawdziwy rekin sieciówek. Zachwycona była niemal wszystkim na co trafiła, kolorami, fasonami, wyborem rozmiarów. Faktycznie, tego ostatniego było mnóstwo. Właściwie miałam wrażenie że otacza mnie kilka modeli i jedyne co je różni to rozmiary. Podczas gdy moja przyjaciółka miała dylemat co wybrać (żeby w pierwszym sklepie nie wydać całej planowej sumy) ja czym prędzej chciałam odwiedzić kolejny sklep z nadzieją że tam wybór będzie większy. Jakież było moje rozczarowanie gdy zobaczyłam niemal identyczne rzeczy jak w poprzednim salonie, ale to przemilczałam. Sytuacja powtórzyła się w również w pozostałych sklepach w tej galerii i przyznam że już odechciało mi się jechać do kolejnej. Przed zmianą lokalizacji usiadłyśmy żeby coś zjeść.

Modowe rozmowy nad sałatką

– Dlaczego jeszcze nic nie kupiłaś? – zapytała Jola kładąc torby z zakupami – Jeśli chodzi o pieniądze to chętnie zrobię Ci prezent.
– Spokojnie. Jak trafię na coś co mi się spodoba to kupię.
– Jak to? To jeszcze nic Ci w oko nie wpadło? Pamiętam że mamy inne gusta ale wybór jest ogromny.
– Czy na pewno? A nie masz wrażenia że te ubrania się podobne? Fason, styl, tkanina. Od maleńkich dzieci aż po starsze osoby kreuje się taki sam ubiór. Bez względu na wiek i rozmiar. – starałam się uzasadnić mój dystans do tego co widzę.
– A czy to źle? Dzięki temu całe pokolenia mogą ubrać się tak samo.
– Ta, całe miasta mogą ubierać się tak samo. Ja chciałabym, żeby moja odzież odzwierciedlała moją osobowość i styl.

Przyjaciółka zamilkła, rozejrzała się dookoła po czym stwierdziła że przesadzam, bo jednak wszyscy nie wyglądają tak samo. Owszem, nie wyglądali ale zapewne nie ubierali się w sieciówkach. Jeszcze chwilę podyskutowałyśmy na temat asortymentu marek powszechnie sprzedawanych w naszych sklepach po czym pojechałyśmy na dalsze zakupy.

… bo taka moda…

W kolejnym salonie z niesmakiem patrzyłam na asortyment. Nic oryginalnego, ciekawego, wesołego a jednocześnie nie przekombinowanego. Pech chciał że gdy Jola ochoczo przeglądała się w przymierzalni, mnie dopadła ambitna konsultantka. Miła pani wypytywała o upodobania po czym przynosiła kilka ubrań. Pomimo mojego kręcenia nosem sprzedawczyni była niestrudzona. Początkowo nie chciałam robić jej przykrości więc podtrzymywałam rozmowę. W końcu wprost zapytałam dlaczego mają niemal to samo co w większości sklepów. Usłyszałam że taka jest moda, tego właśnie chcą klienci i oni to oferują. Na szczęście ta dyskusja zmęczyła panią na tyle że odpuściła mi i znalazła kolejną ofiarę do ubrania.

Zawiedziona i zmęczona

Summa summarum nic nie kupiłam. Co więcej, był to jeden z gorszych dni. Nie wspominając o małym wyborze, kolejnym rozczarowaniem była niska jakość nowej odzieży. Jola jeszcze w drodze do domu odkryła błędy na materiale i niedoszyte szwy. Wydaje mi się, że producenci skupiają się na oszczędnościach kosztem trwałości i solidności materiałów. Jednak to problem już od wielu lat. Niejednokrotnie spotkałam się z sytuacją, gdy po kilku praniach bluzka traciła kształt, odbarwiała się, czy szwy zaczynały puszczać. To frustrujące, ponieważ nie chcę wydawać pieniędzy na coś, co nie przetrwa nawet kilku miesięcy. Jestem w stanie zrozumieć tandetę za śmieszne pieniądze ale nie za dniówkę ciężkiej pracy. Kolejnym problemem okazały się tłumy ludzi w sklepach. Wiem, że niektórzy uwielbiają tę atmosferę i wielogodzinne przeszukiwanie regałów a później stanie w kolejkach do przymierzalni. Dla mnie jednak oznacza to tylko poczucie marnowania czasu.