Leń, ekonomistka i pani domu

Podeszłam do kasy i poprosiłam kasjerkę o zakupy, właściwie wystarczył uśmiech a już znajoma pani zawołała koleżankę.

Po chwili jeden z pracowników sklepu przyprowadził koszyk z zakupami. Seniorka, która właśnie miała być obsługiwana, została poproszona o chwilę cierpliwości. Wyraźnie jej się to nie spodobało co wyraziła półgłosem „Szczyty lenistwa i arogancji, taka młoda osoba a nie chce się jej zrobić zakupów”. Postanowiłam tego nie komentować. Z doświadczenia wiem że jest typ ludzi co wiedzą lepiej, mieli ciężej a z wiekiem ich poczucie krzywdy tylko się pogłębia. Patrząc na staruszkę, zdecydowanie nie miałam szans jej przegadać, a na pewno nie miałam sił. Szybko płacąc kartą usłyszałam jak kasjerka mówi półgłosem „pani się nie przejmuje”, odrzekłam że wiem i szybko wyszłam z marketu. Po tym zdarzeniu zaczęłam płacić online i przyznam że jeszcze bardziej mi się to podoba.

Tak, robię zakupy spożywcze online

I wcale się tego nie wstydzę. Kilka lat temu za radą obcykanego w oszczędności czasu i pieniędzy, kuzyna, zainstalowałam apkę jednego z popularnych marketów. Przyznam że początkowo podchodziłam do tego z dystansem… a bo coś pomieszają, oszukają, albo chociażby pomylą się. Dopóki jeszcze miałam pracę w normalnym wymiarze, udawało mi się kogoś z rodziny zwerbować do pomocy przy zakupach. Niestety (albo i stety) od od kiedy zmieniłam tryb na elastyczny sama zarządzam niektórymi dniami, ale i są takie gdzie musowo zostać dłużej, jechać coś załatwić albo zacząć później. W każdym razie jeszcze rano trudno mi cokolwiek zaplanować na wczesne popołudnie. Inna sprawa że wieczorem ani już czasu ani sił nikt nie ma żeby ruszyć się na większe zakupy. Summa summarum zostałam skazana na samodzielne bieganie po sklepie, co jest wątpliwą przyjemnością po ciężkim dniu pracy.

Z czasem zaczęłam się przełamywać i coraz częściej robić zakupy za pomocą aplikacji. W końcu z ciekawości skorzystałam z kilku sklepów, a nawet płatności przelewem. Po paru miesiącach korzystania przyznam że to jeden z praktyczniejszych wymysłów naszych czasów.

Rodzinne zakupy z kanapy

Ktoś powie że „nie ma się czym jarać”, no bo nie ma, ale jakże wygodne jest zastąpienie listy, wirtualnymi półkami i możliwość wyboru towaru niemal na żywo. Skończyło się wydzwanianie do rodziny co jest, a czego nie ma, chcą czy nie itp. itd. Może i nie trwa to krócej niż klasycznie, jednak jest dużo mniej męczące. Każdy z domowników który zaczyna wymyślać, w końcu sam przegląda towar i decyduje. Moja rola ogranicza się do dokończenia transakcji (również w zaciszu domowego ogniska) a następnie odebrania zamówienia ze sklepu. A to już mogę zrobić nawet po najdłuższym dniu, chociaż gdybym miała możliwość dowozu do domu to kto wie czy bym nie skorzystała.

Jest jeszcze jedna rzecz która absolutnie mnie przekonuje do takich zakupów. Otóż na bieżąco widzę ile wydam, a to w tych czasach bardzo praktyczne. Pełna kontrola kosztów pozwala lepiej rozplanować wydatki. W razie konieczności coś można wyrzucić z wirtualnego koszyka, bez zastanawiania się gdzie to stało i wyrzutów wobec obsługi gdy jednak coś zostawi się gdzie indziej. Więc póki co, nie zamierzam zrezygnować z tej formy zakupów, i żadne zgorzkniałe seniorki mnie nie zniechęcą 🙂