Wszystkie teorie spiskowe świata

Lubicie książki i filmy science fiction? Ja kiedyś uwielbiałam, teraz się ich boję.

Gdy około trzydzieści lat temu moja sąsiadka wyprowadzała się za granicę, podarowała mi sporą bibliotekę książek SF. Przyznam że to był jeden z tych prezentów które szczerze cieszą. W tamtym czasach żyłam Star Trek’iem i książkami Lema. Dla mnie taki podatek był bezcenny, dla Izy jak sama stwierdziła, uciążliwą makulaturą. Dziwne to było dla mnie ogromnie bo była osobą wysoce wykształconą. Szanowana i z ogromnym szacunkiem do innych. Jej wyjazd był ukoronowaniem wieloletnich badań bo świat musiał się poznać na tak wybitnej pani doktor. Znała świat poza zapyziałą i wstającą po nieudolnych rządach Polską. Od niej dowiedziałam się więcej niż z wszystkich szkół razem wziętych. Pamiętam jak zaproponowałam że gdy się urządzi to wszystkie książki jej oddam, ale odparła że ma dość SF bo to wszystko już się dzieje. Pomyślałam wtedy że chyba przesadza i za bardzo w przyszłość wybiega.

Fantastyka sobie a życie sobie

Dziś widzę jak bardzo się myliłam i jak wiele rzeczy było jeszcze do poznania. Niestety, ja zawsze należałam do osób które twardo stąpają po ziemi. Wierzą w to co widzą, olewają plotki, a najlepiej jak sami coś przeżyją to przynajmniej nikt inny im bzdur nie nawciska. Fakt, wszędzie być nie mogę, ani czasu ani pieniędzy tyle nie mam, a co więcej nawet moja ciekawość taka ogromna nie jest. Nie lubię historii więc muzea nie są dla mnie, podróże mnie męczą, na książki nie mam czasu a na filmy czasu mi szkoda. Podobno widziałam UFO, ale podkreślam, podobno bo było to tak dawno a wersja że to obiekt pozaziemski wzięła się stąd że ówcześnie nie było maszyn które poruszały by się w taki sposób. No i właśnie, nie było czy tylko my o tym nie wiedzieliśmy? Przecież równie dobrze mógł to być dron z podbajerowanym oświetleniem. Owszem, o ów obiekcie pisały nawet lokalne gazety bo widziałam go nie tylko ja i grupka moich przyjaciół ale i jeszcze kilka osób w okolicznych miastach. W końcu coś widzieliśmy, daleko, po zmroku…

Stary, głupi i naiwny

Mój dziadek miał specyficzną pracę w „państwówce”. Był człowiekiem który dużo widział, dużo wiedział a oprócz tego regularnie przechodził szkolenia. W większości były one utajnione i nawet najbliższej rodzinie nie mógł mówić o tym co tam się działo. Moja babcia i mama do tego przywykły, jak również rodzina która co jakiś czas zachwycała się nowinkami a dziadek patrzył na ich entuzjazm z niedowierzaniem. Znał to dużo wcześniej i wiedział dokładnie jak działa i na ile może być wykorzystane przeciwko szarym obywatelom. Gdy nastały czasy że w domu dziadków pojawił się telefon na korbkę, senior westchną że chciałby dożyć dnia kiedy to telefon będzie wielkości dłoni i jeszcze będzie można się przez niego zobaczyć. Reszta rodziny spojrzała na niego jak na wariata, a babcia zaśmiała się mówiąc że „stary, głupi, naiwny, chyba wam bajki na tych szkoleniach opowiadają”. No cóż, dziadek nie dożył epoki telefonów komórkowych, ale babcia owszem. Wielokrotnie miała okazję widzieć się z siostrą z drugiego końca polski.

Syndrom pokovidowy

Dziś sama patrzę na to co się dzieje i co nas otacza, i zastanawiam się do czego jeszcze jest zdolny człowiek. Jak daleko zabrnie technika zanim nas wykończy lub sami się powybijamy. Wszystko co kiedyś było wymysłem autorów, dziś bywa niebezpiecznie bliskie. A co gorsze, jako informatyk i osoba znająca techniki reklamowe wiem, że wiele niekoniecznie mądrych pomysłów, jest realnych do zrealizowania. Nie bez znaczenia jest również to co działo się przez ostatnie dwa lata, i jak nastąpiło cudowne globalne ozdrowienie.